W czerwcu 2025 roku były dyrektor TAQA Morocco, dr Leonardo Prola, stał się celem pozwu typu SLAPP ze strony TAQA North Africa – spółki zależnej energetycznego giganta z Abu Zabi – po tym, jak odmówił udziału w praktykach, które jego zdaniem naruszały prawo pracy i przepisy imigracyjne.
Obiecująca posada, która zamieniła się w prawne pole minowe
Dr Prola został zrekrutowany przez TAQA Morocco oraz zewnętrzną firmę rekrutacyjną Epik Consulting, które przekonały go, by porzucił inne oferty zawodowe. Firma obiecała mu stanowisko kierownicze kluczowe dla ambitnego planu – uczynienia TAQA wiodącym graczem w sektorze energetycznym Afryki Północnej. Uwierzywszy tym zapewnieniom, Prola sprzedał swój dom we Włoszech i rozpoczął przygotowania do stałej przeprowadzki, w tym do zorganizowania długoterminowej opieki dla dwojga chorych rodziców.
Jednak na kilka tygodni przed planowanym wyjazdem pojawiły się poważne wątpliwości. Po skontaktowaniu się z marokańskimi władzami w celu uzyskania wyjaśnień, dr Prola odkrył, że nie posiada wymaganego pozwolenia na pracę, by legalnie objąć stanowisko. Gdy zgłosił ten problem wewnętrznie – dyrektorce działu HR oraz członkowi zarządu TAQA – spotkał się z wrogością.
Przedstawiciele firmy nalegali, że jego „fizyczna obecność” w Maroku jest niezbędna do zakończenia formalności wizowych – co jednak było sprzeczne z obowiązującymi procedurami prawnymi. Nie podali żadnego uzasadnienia tego żądania, a dodatkowo skarcony został za „brak zaufania” do spółki.
Od sygnalisty do ofiary odwetu
Zaniepokojony możliwym bezprawiem i osobistą odpowiedzialnością, dr Prola przekazał sprawę do centrali TAQA w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Nie otrzymał jednak żadnej oficjalnej odpowiedzi. Zamiast tego, po upływie wewnętrznego 21-dniowego terminu przewidzianego na rozpatrzenie zgłoszenia sygnalisty, TAQA uznała jego umowę za nieważną, twierdząc, że „nie stawił się do pracy”.
Wkrótce po opublikowaniu przez Prolę dokumentu whistleblowingowego, w którym udokumentował nieprawidłowości i możliwe naruszenia prawa – sprawy niewątpliwie leżące w interesie publicznym – spółka zależna TAQA North Africa S.A. (TNA) wystosowała wobec niego pismo typu cease-and-desist (wezwanie do zaprzestania działań), grożąc pozwem o zniesławienie w Maroku, we Włoszech i w innych krajach.
Wezwanie nie zawierało żadnych konkretnych zarzutów dotyczących rzekomo zniesławiających wypowiedzi. Opierało się jedynie na ogólnikowych twierdzeniach o „szkodach dla reputacji” spółki. Firma zażądała, by dr Prola przestał mówić o sprawie – nawet „prywatnie”. Co więcej, spółka zastrzegła sobie prawo do żądania od niego odszkodowania za „marnowanie czasu”, ponieważ nie pojawił się w pracy.
Ta agresywna reakcja prawna, połączona z bieżącym monitorowaniem jego profilu na LinkedIn i naciskami ze strony Epik Consulting, by zachował milczenie, pokazuje wyraźny schemat zastraszania. Przypomina to wcześniejsze oskarżenia byłego dyrektora generalnego TAQA, Petera Barkera-Homeka, który ujawnił przypadki korupcji i oszustw, a następnie został usunięty ze stanowiska w wyniku podobnych gróźb. Jego pozew z 2011 roku o bezprawne zwolnienie, przymus i zniesławienie został oddalony z przyczyn formalnych, lecz wiele z jego twierdzeń faktycznych nigdy nie zostało zakwestionowanych.
Ludzki wymiar i szersze konsekwencje
Konsekwencje sprawy poważnie odbiły się na życiu osobistym dr. Proli, który oprócz zniszczonej reputacji zmaga się teraz z lękiem i depresją. Jego przypadek rodzi również szersze pytania o ład korporacyjny i zasady ESG:
„Czy firma taka jak TAQA nie powinna kierować się przejrzystością, legalnością i troską o dobro swoich pracowników?” – pyta Prola.
Wsparcie mediów jest ograniczone. Tymczasem kanały dyplomatyczne milczą: obecny ambasador Włoch w Maroku, Pasquale Salzano, wcześniej zajmował wysokie stanowiska w koncernie ENI – włoskim partnerze TAQA, znanym z pozwów typu SLAPP – co może tłumaczyć brak oficjalnej reakcji.
Modelowy przykład SLAPP
Organizacja CASE uznała działania TAQA za klasyczny przypadek SLAPP. Wystosowane wezwanie cease-and-desist doskonale ilustruje taktykę typową dla takich spraw: brak w nim konkretnych przykładów rzekomego zniesławienia, zignorowano dowody przekazane władzom, a jego rzeczywistym celem jest zastraszenie i uciszenie debaty publicznej na temat spraw prawnych i społecznie istotnych.
To, co zaczęło się jako obiecująca szansa zawodowa, zakończyło się przymusem, odwetem i próbami uciszenia legalnego sygnalisty – wyraźnym przypomnieniem, dlaczego tak pilnie potrzebna jest skuteczna ochrona przed pozwami typu SLAPP oraz większa odpowiedzialność korporacji.